Przyczyny większości poronień pozostają nieznane, jednak zwykle przypisuje się je zaburzeniom rozwojowym dziecka lub kłopotom ze zdrowiem matki. Zdaniem większości położników, stres nie może zaszkodzić zdrowemu dziecku zdrowej matki.
Jednak seria badań na myszach przeprowadzonych przez niemiecki zespół ze szpitala Charite w Berlinie sugeruje, że stres zagraża także prawidłowo przebiegającej ciąży.
Ciężarne myszy były poddawane działaniu dużego hałasu. W efekcie doszło do zaburzeń hormonalnych i system odpornościowy zaatakował łożysko, odżywiające płód. Rezultatem było poronienie.
Pierwszym ogniwem prowadzącym do poronienia było spowodowane przez stres wydzielanie kortyzolu. Jego podwyższony poziom we krwi zmniejszał wydzielanie progesteronu – hormonu niezbędnego dla utrzymania ciąży. Wraz z progesteronem obniżał się poziom związanego z nim czynnika PIBF. PIBF wyzwala wytwarzanie cząsteczek takich jak interleukina-4 i interleukina-10. Te dwie interleukiny zwiększają tolerancję matki na komórki dziecka. Gdy PIBF zabraknie, tolerancja się kończy.
Ponieważ wyników badań na myszach nie można mechanicznie przenosić na ludzi, kierująca nimi Petra Arck monitorowała także przebieg ciąży u 864 kobiet. Pobrano od nich próbki krwi na początku ciąży, wypełniły także standardowe formularze, by ocenić odczuwany stres.
Okazało się, że 55 kobiet które poroniły częściej odczuwało stres. Miały także z reguły niższy poziom progesteronu i PIBF. Nie jest to dowód bezsprzeczny, zagadnienie wymaga dalszych badań.
W przypadku myszy poronieniu dawało się zapobiec dzięki podawaniu im sztucznego progesteronu. W przyszłym roku progesteron ma być podawany także ciężarnym kobietom skarżącym się na stres i mającym niski poziom tego hormonu. Wprawdzie już wcześniej bez powodzenia próbowano podawać ciężarnym progesteron, jednak nie były to osoby wybrane ze względu na zagrożenie stresem.