Być może brzmi to przewrotnie, w końcu to właśnie do poprawy stanu układu oddechowego dążymy lecząc się z przeziębienia. Paradoksalnie jednak nasz sposób oddychania i zapewnienie odpowiednich warunków dla narządów z nim związanymi ma bardzo duże znaczenie zarówno w kwestii uniknięcia pierwotnego zakażenia, jak i leczenia choroby nie tyle objawowo, co właśnie działając na przyczynę, wspomagając nasze naturalne mechanizmy obronne.
Profilaktyka ważniejsza niż leczenie
Morbum evitare quam curare facilius est – czyli po prostu „lepiej jest zapobiegać niż leczyć” to stare powiedzenie, które nadal jest jak najbardziej aktualne. Dowiadujemy się współcześnie, że przyczyna ogromnej liczby zgonów na całym świecie – miażdżyca – leczona na wiele różnych sposobów długo tłumaczona była tylko złym trybem życia i dietą. Dziś wiemy, że należało iść dokładniej po nitce do kłębka, by znaleźć prawdziwego sprawcę – Chlamydia pneumoniae , bakterie zapalenia płuc, które są właściwą przyczyną schorzeń.
Wydawałoby się nawet, że przewrotnie bardziej dbamy o naszych czworonożnych pupili niż nas samych. Wielu z nas nie zdaje sobie nawet sprawy, że może się odrobaczać, a taki zabieg raz do roku jest wskazany. Spadki odporności powodujące szereg powikłań często są zagadką nawet dla lekarzy u pacjentów, którzy po prostu posiadają w swoim ciele pasożyty.
Wdech, wydech
Podobnie jest w przypadku przeziębienia. Na co dzień wielu z nas spieszy się do pracy i często już spóźnieni biegniemy ile sił, również zimą. Wracamy później do domu i odkrywamy, że chwyta nas ból gardła i katar. Obwiniamy wtedy siebie zazwyczaj za zbyt skąpy ubiór. Czy jednak słusznie? Okazuje się, że zazwyczaj mamy większy problem z przegrzaniem, które obniża naszą odporność – widać to szczególnie na przykładzie dzieci, które do przedszkola ubierane są na cebulkę nawet w niewielkie przymrozki, a pociecha i tak wraca zainfekowana.
Podobnie jest właśnie z naszym oddychaniem – wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że oddychając przez usta narażamy się na niemal podwójne ryzyko chorób górnych dróg oddechowych. Wdychając powietrze nosem, zapewniamy jego odpowiednią temperaturę i wilgotność odpowiednią dla gardła i tchawicy.
Nie ma natomiast większego znaczenia którędy będziemy powietrze wydychać – jeśli ustami, warto jedynie pamiętać, by nie otwierać ich wtedy zbyt szeroko i powstrzymać się od głośnej mowy na chłodnym i suchym powietrzu.
Kiedy dopadnie choroba
Bywa i tak, że mimo wszelkich starań zachorujemy. Spodziewać się wtedy należy kaszlu oraz kataru, które mogą być bardzo uciążliwe i wtórnie narażać nas na jeszcze większe komplikacje, uniemożliwiając oddychanie przez nos i wystawiając naszą wrażliwą śluzówkę na działanie patogenów.
Skutecznie z problemem uciążliwego kataru radzi sobie chlorowodorek oksymetazoliny, który jest składnikiem aerozoli, które udrażniają górne drogi oddechowe. U niektórych osób może przydać się Afrin ND – no drip, niecieknący. Utrzymuje się on w miejscu zastosowania i nie trafia do gardła.
Takie leki sprawdzają się również dobrze u osób z katarem siennym. Oczywiście jest to tylko jeden element leczenia, który zapobiega głównie powikłaniom i zapewnia wygodę. Jeśli choroba postępuje należy zastosować łagodzące syropy na kaszel suchy lub wykrztuśne na kaszel mokry, a leki obniżające gorączkę (np. aspirynę) dopiero, gdy zajdzie taka potrzeba. Pomieszczenia należy regularnie przewietrzać, zwłaszcza gdy leży w nich obłożnie chora osoba.
Wniosek jest jeden – o zdrowie warto dbać na każdym kroku, nie tylko w trakcie przeziębienia. Gdy jednak ostrożność nie wystarczy, niepokojące objawy zawsze najlepiej jest skonsultować z lekarzem, nie szczędząc detali dotyczących samopoczucia i obserwacji, które wydają nam się nowe, inne niż w przypadku dotychczasowych dolegliwości.
Publikacja sponsorowana