Alkoholicy mają zwykle małą orientację w tym, co odczuwają. Ich funkcjonowanie psychiczne jest "mdłe", "szare", "pozbawione wyrazu" (jedyne żywsze emocje związane są ze spożywaniem alkoholu), nie mogą zatem zastosować specyficznych technik kontroli, adekwatnych do określonego stanu emocjonalnego. Skazani są więc na korzystanie z najbardziej dostępnych, "masywnych" mechanizmów kontroli emocjonalnej i mechanizmów blokujących głębokie przetwarzanie informacji typu wyparcie, obronność percepcyjna, izolacja, bądź rozładowują tłumione napięcie przez agresywny wybuch albo zachowania nałogowe.
Pytani o uczucia zgadują bądź udzielają odpowiedzi takiej, jaka – jak sądzą – jest oczekiwana. W "Przewodniku Samopoznania", gdy dając przykłady wpływu alkoholu na poszczególne sfery ich życia, pod koniec odpowiadają na pytanie, co czuli podczas tej pracy i co czytając jej wyniki, podają nazwy z listy uczuć: smutek, żal,wstyd, poczucie winy. Pacjent dopytywany, czego się wstydzi lub w związku z czym ma poczucie winy, często odpowiada ogólnikowo: "Tego wszystkiego, co było" lub podobnie. Mówienie na początku terapii o wstydzie, winie, żalu często jest zupełnie bez związku z niewerbalnymi przekazami, brzmi niewiarygodnie. Pacjent wie, że wypada tak mówić. Może zresztą chciałby to czuć, ale jeszcze nie przebił się przez iluzje zasłaniające rzeczywisty obraz jego życia.
Podstawowym celem pracy terapeutycznej z alkoholikiem w obszarze emocji jest przywrócenie zdolności do świadomego przeżywania uczuć i konstruktywnego, odpowiedzialnego ich wyrażania (6).
Jak pomóc pacjentowi w uzyskaniu orientacji w sferze uczuć. Uniwersalnym narzędziem jest dzienniczek uczuć. Jednak sama sucha instrukcja, jak go prowadzić, nawet najlepsza, to za mało, aby pacjent nabył tej umiejętności. Do świata uczuć trzeba go wprowadzić i zrobić to w sposób atrakcyjny dla niego i wciągający. Najlepiej uczyć się tego w grupie.
Podane obok w ramce pomysły są bardzo proste, niektóre zabawne. Praca w obszarze uczuć nie musi być cały czas śmiertelnie poważna – śmiech sprawia, że spada napięcie i wtedy łatwiej o pomysły, a zapamiętywanie też jest wtedy lepsze.
Nie warto wymagać od pacjentów, aby już na etapie podstawowym z całą pewnością rozpoznawali różne złożone stany emocjonalne, bo to nasila proces zgadywania i zadowalania terapeutów: na razie uczucia podstawowe, a wtórne później, na etapie pogłębionej terapii. Zbyt wczesne zajmowanie się na głębokim poziomie na przykład wstydem, poczuciem winy czy krzywdy może być zbyt dużym stresem i sprowokować wystąpienie głodu alkoholowego.
To był wymiar identyfikowania uczuć – tym zajmujemy się już w pierwszej fazie terapii, w programie podstawowym. Rozpoznawanie uczuć jest warunkiem wstępnym dla uzyskania kontroli nad nimi, dlatego jest to tak ważne. Pogłębiona praca nad emocjami, na przykład nad poczuciem krzywdy czy winy jest możliwa, kiedy alkoholik nauczy się opanowywania głodu alkoholowego i ma za sobą dłuższy okres stabilnej abstynencji.
O zmniejszonej odporności na cierpienie. Alkoholicy mają często nierealistyczne wyobrażenia na temat cierpienia fizycznego, na przykład jak ognia boją się dentysty (stąd między innymi taki kiepski stan uzębienia u naszych pacjentów).
Przykład planu pracy nad tym: Zaplanuj kontrolne wizyty u lekarza ogólnego (ginekologa, stomatologa), zrób badania (mamografię, prześwietlenie płuc, a jeśli uprawiałeś ryzykowny seks – WR i na obecność wirusa HIV. Zanalizuj, jaki wpływ na twoje zdrowie miały dotychczasowe decyzje odkładania wizyty u lekarza. Ułóż konkretny plan dbania o swoje zdrowie, zaplanuj terminy. Odczytaj na zajęciach w grupie swój plan dalszego zdrowienia, zapytaj, co inni sądzą na temat Twojego planu.
Głównie jednak pacjenci nie radzą sobie z cierpieniem psychicznym . Chcieliby go uniknąć, odroczyć, zamienić – najlepiej na ulgę. Z trudem radzą sobie z różnymi zakłóceniami i problemami, mają niezbyt rozbudowane umiejętności radzenia sobie z frustracją i stresem. Boją się różnych trudności, które dla większości ludzi nie stanowią większego problemu. Nie radzą sobie ze złością i krytyką, nie potrafią mówić "nie". Są impulsywni, reagują natychmiast, często bez zastanowienia, później tego żałują. To właśnie niska odporność na cierpienie związana z niewielkimi umiejętnościami radzenia sobie sprawia, że uruchamia się chęć jak najszybszego złagodzenia stanu cierpienia w znany dobrze sposób, czyli poprzez spożycie alkoholu. Mówimy o głodzie alkoholowym – tu właśnie tkwi jego geneza. Tak więc praca w tym obszarze to praca nad radzeniem sobie z głodem alkoholowym.
Co zrobić, żeby alkohol nie był podstawowym źródłem uczuć? "Gdy pacjent jest na początku drogi trzeźwienia, to jest w sytuacji takiej, że inne zdarzenia poza alkoholem nie są w stanie dostarczyć mu liczących się dla niego przeżyć. Ma wiele powodów do przeżywania przykrych uczuć związanych z brakiem alkoholu i konsekwencjami picia. Podstawowy stan emocjonalny to raczej nieprzyjemne napięcie" (6). Pacjent pragnie "haju" i bywa, że zaczyna poszukiwać innych niż alkohol źródeł "odlotów": może to być seks, flirtowanie, Internet, hazard, uprawianie sportów ekstremalnych, skoki na bandżi. Wydaje mu się, że jest to mniejsze zło niż alkohol.
I taka sytuacja może trwać długo. Sam fakt odstawienia alkoholu nie sprawi, że życie nagle nabierze kolorów i wartości, że zniknie pustka i bezcelowość. Alkoholik musi obudzić się dla świata dobrych związków z innymi ludźmi i świata wartości, musi zobaczyć, czy wyznawana hierarchia wartości jest tożsama z realizowaną. Nasi pacjenci mają też często niską świadomość swoich potrzeb, mają problem z odróżnianiem "chcę" od "muszę". Jak w tym pomóc?
Możemy zacząć od prostych poszukiwań.
Jakie kolory lubię, a jakich nie i czy te kolory są w moim stroju czy wnętrzu, w którym mieszkam?
Jakie dźwięki lubię i jaką muzykę?
W czyim towarzystwie dobrze się czuję, a w czyim źle?
Co lubię robić?
W jakich miejscach lubię przebywać, a w jakich nie lubię?
Jak chciał(a)bym, żeby ludzie zwracali się do mnie?
Jaki rodzaj aktywności ruchowej dobrze mi robi?
Polecam "Nieruchome światło" (2) jako źródło dalszej inspiracji. Następnym krokiem będzie sporządzenie planu wprowadzania przyjemności do swego życia. Prostych scenariuszy dostarcza podręcznik "Psychologiczna terapia uzależnienia" (3). Jednak poszukiwanie przyjemnych zajęć jako podstawowego źródła emocji kryje w sobie pewne niebezpieczeństwo: pacjent może nauczyć się głównie w nich tu upatrywać źródeł swego dobrego samopoczucia i jak najczęściej poszukiwać zabawy, grilla, każdą wolną chwilę spędzać na zlotach, rocznicach, tańcach. Istotne jest, aby pomóc mu znaleźć satysfakcję również w codziennych zajęciach i realizowaniu swoich ról życiowych, a także aby nauczył się wiązać poczucie własnej wartości z tym, co robi.
Przykład zadania: Zanotuj codziennie wieczorem dwa swoje zachowania, za które siebie szanujesz. Pamiętaj, że nie chodzi o to, żeby to były jakieś wielkie bohaterskie czyny, tylko drobne sytuacje z codzienności, na przykład: "Bardzo nie chciało mi się iść do pracy, ale poszedłem, a do tej pory najczęściej wymyślałem preteksty i odpuszczałem sobie pracę"; "Kolega ciągle wysługuje się mną i każe mi robić mu kawę, złości mnie to i dzisiaj w końcu powiedziałem mu o tym".
Warto też pracować nad rozpoznawaniem tego, co pojawiło się, gdy alkoholik przestał pić. Co wypełniło puste miejsce? Trzeba rozpoznać tzw. uzależnienia zastępcze i zachowania kompulsywne i psychologiczny schemat sterujący tymi sytuacjami. Polecam lekturę Świata Problemów poświeconego temu zagadnieniu.
Jak sprawić, aby alkoholik przestał bać się swoich uczuć i nie miał przymusu ciągłej ucieczki od nich? "Manipulacja emocjami u osób uzależnionych nie polega na wywoływaniu u siebie dowolnych uczuć lub ich kontrolowaniu. Wręcz przeciwnie: ogranicza się tylko do spowodowania zmiany stanu uczuciowego, potem alkoholicy pozwalają, by ponosiły ich wywołane w ten sposób emocje. Manipulacja sprowadza się więc do naciśnięcia guzika – potem alkoholik traci kontrolę nad tym, co przeżywa" (6).
Pacjenci najczęściej nie pozwalają sobie na naturalne przeżywanie uczuć, boją się ich – tu ważna jest edukacja (o tym, że emocje pełnią ważną funkcję informacyjną, motywują lub zniechęcają do działania, nadają koloryt naszemu życiu. Przyjemnych zwykle pożądamy, a przykrych chcielibyśmy uniknąć – to normalne i dotyczy wszystkich ludzi, uzależnionych i nie). Lęk przed emocjami wynika z pewnego rodzaju bezradności wobec nich: alkoholik nie wie, co ma z nimi zrobić, nauczył się jedynie uciekać. Ten lęk mija wraz z oswajaniem się z uczuciami. To tak, jak z nieznanym lądem: po przy byciu wszystko jest obce – krajobraz, język, obyczaje. W miarę upływu czasu ląd przestaje być tak groźny, jak się wydawało, zaczynamy odkrywać interesujące zakątki, umiemy omijać rafy, a po jakimś czasie czujemy się zadomowieni. Z emocjami może stać się podobnie, trzeba jednak obudzić w sobie podróżnika, którego interesują obce wyspy, chociaż trochę ich się boi. Ta przygoda jest warta zachodu i dla wielu staje się przygodą życia.
O lęku przed emocjami trzeba rozmawiać. Praca w bezpiecznej grupie terapeutycznej stwarza niejedną okazję, żeby widzieć inne osoby przeżywające różne uczucia, samemu doświadczać wzlotów i upadków oraz ulgi po ciężkiej pracy. To zajęcia grupowe pozwalają na najlepsze oswajanie nowego lądu, tutaj alkoholik ma okazję przekonać się, że przeżywanie uczuć nie musi wiązać się z niebezpieczeństwem i może uczynić go mocniejszym. Tego rodzaju doświadczenie może pomóc zanegować dotychczasowe przekonanie, że ulgi można doświadczać jedynie przy pomocy alkoholu. Inne przekonania, które blokują przeżywanie to: "Prawdziwy mężczyzna jest twardy i nie przeżywa", "Płacz przystoi jedynie kobietom i dzieciom", "Nie można okazywać złości, bo ludzie nas za to odrzucą i przestaną lubić, bezpieczniejsze jest tłumienie"; "Dobry człowiek nie złości się" i inne. Kolejny krok to praca nad zmianą przekonań.
Jak radzić sobie z monotonią emocjonalną w nienałogowy sposób? Istotne jest, aby zbadać, jaki pojawi się schemat oraz jak pacjent się czuje i co robi, kiedy w jego życiu codziennym nic szczególnego się nie wydarza. Taka sytuacja nie powoduje u alkoholików błogiego spokoju czy znudzenia: gdy rzeczywistość nie dostarcza silnych bodźców odwracających uwagę, muszą się oni konfrontować ze swoimi osobistymi problemami i złym samopoczuciem. Wiąże się to z tłumieniem przykrych uczuć. Wzrasta więc napięcie, które staje się stałym tłem towarzyszącym monotonii emocjonalnej (6).
To właśnie wtedy, kiedy na oddziale nie ma zorganizowanych zajęć, a więc w sobotę po południu i w niedzielę, jest tak trudno. Właśnie wtedy zdarzają się zapicia i opuszczanie oddziału. Czy to oznacza, że powinniśmy wypełniać pacjentom czas maksymalnie i niczym współuzależniona żona nie pozwalać na wyjścia poza obręb placówki, żeby uchronić ich przed zapiciem? Chyba nie, bo przecież każdy z nich, jeżeli będzie chciał, załatwi sobie alkohol. Co więc z tym począć?
Nauczyć pacjenta zarządzać swoim czasem – ma zacząć robić to już podczas terapii. Powinien sporządzać bilans dnia, analizować powody opóźnień oraz nierealizowania poszczególnych postanowień i wyciągać z tego wnioski. Planowanie dnia daje szansę na zmniejszenie chaosu w życiu pacjenta, a to obniża poziom stresu.
Pomóc pacjentowi spojrzeć na to, czego aktualnie doświadcza, z takiej perspektywy, która nada temu wartość. Uczciwy bilans pijanego życia sprawia ból i cierpienie, jednak to, że tak jest, pokazuje, że nie wszystko zostało zmarnowane, bo jeszcze człowiek rozróżnia, co jest dobre, a co złe: "Nie jesteś złym człowiekiem, chociaż twoje dotychczasowe zachowania często były złe. Żałujesz, jest ci wstyd, masz poczucie winy – to świadczy o twojej wartości. Gdybyś nie cierpiał, być może nigdy nie miałbyś szansy na zmianę tego, co było. Teraz, kiedy masz wolną chwilę, niewypełnioną żadnymi zajęciami, te myśli wracają. Nie bój się ich, one miną, cierpienie będzie się zmniejszać, chociaż powoli. Cierpienie i ból jest częścią naszej egzystencji, nigdy nie będzie tak, że będziemy doświadczać jedynie szczęścia i radości. W życiu wszystkie te przeżycia przeplatają się ze sobą.
Jak sprawić, aby lęk przed cierpieniem był mniejszy od lęku przed negatywnymi konsekwencjami picia? Problemem tym możemy się zająć, kiedy pacjent nauczy się trochę języka uczuć i dokona już wstępnego oglądu swego pijanego życia.
Pożądanym rozwiązaniem jest nauczenie się dokładnego przemyślenia każdego wyboru, niezależnie od tego, jak mało wydaje się związany z piciem. Przewidywanie konsekwencji wiążących się z każdą z możliwości pomoże ustrzec się przed ukrytym niebezpieczeństwem. Z początku takie dokładne analizowanie wszystkiego może wydawać się kłopotliwe, ale po pewnym czasie staje się nawykiem i dokonuje automatycznie, prawie bez wysiłku. W rezultacie można uzyskać większy wpływ na utrzymanie abstynencji (6).
Trzeba też pomóc pacjentom w dokonywaniu bilansów korzyści i strat związanych z pijanym życiem. Można to zrobić w formie pisemnej albo w sposób symboliczny.
Opis ćwiczenia. Potrzebna będzie waga – taka staromodna, z dwoma talerzykowatymi szalkami – oraz klocki. W jednej miseczce pacjent ma symbolicznie umieścić negatywne konsekwencje picia, a w drugiej – spodziewane straty, gdy przestanie pić. Sam ocenia ciężar gatunkowy poszczególnych spraw i dla każdej wybiera tyle klocków, ile uważa. Gdy skończy, ustawia talerzyki na szalce. Inna wersja tego doświadczenia: po jednej stronie wagi korzyści z picia, po drugiej korzyści z niepicia.
W dokonywaniu dobrych wyborów pomocne są "przypominajki". W wielu klubach abstynenta można kupić sygnet z napisem 24 (przypominający o programie na 24 godziny), znaczek z wielbłądem – symbolem trzeźwości lub krokusem. Na pewno można wymyślić jeszcze inne: kalendarzyk, długopis, portfelik z symbolem trzeźwości.
Niektórzy mają w swoich portfelach jeszcze innego rodzaju "przypominacz": jest to ćwiartka kartki formatu A4, na jednej stronie drobnym drukiem spisane są najboleśniejsze konsekwencje picia, na odwrocie – korzyści z niepicia. Zafoliowaną kartkę trzyma się w saszetce lub portfelu obok zdjęć dzieci. Łatwo na niej zatrzymać wzrok, kiedy na przykład stoi się w sklepie przed kasą i za chwilę będzie się płacić za czteropak piwa. Taka kartka może pomóc podjąć właściwą decyzję.
Jak zmniejszyć tendencję do reagowania na stres poczuciem zagrożenia?
Tendencja ta w znacznym stopniu związana jest z poziomem umiejętności radzenia sobie ze stresem i opanowywaniem różnych umiejętności społecznych. Rozwijać je możemy poprzez udział w treningach antystresowych i treningach zachowań konstruktywnych.
Pacjent powinien nauczyć się budować sieć wsparcia i korzystać z niej.
Poprzez celowe, ukierunkowane działania alkoholik może zwiększać swoje zasoby, wzmacniające odporność na stres: materialne, fizyczne, intrapersonalne, w tym samoocenę, oraz zasoby informacyjne i edukacyjne. Wszystko to daje szansę na wzrost poczucia kompetencji życiowych i zaufania do siebie.
Istotne jest też, aby alkoholik nauczył się łączyć strategię radzenia sobie ze stresem skoncentrowaną na emocjach z radzeniem sobie skupionym na problemie.
Na etapie zaawansowanej terapii należy przepracować problemy związane z krzywdą, stratą, zagrożeniem. Zmniejsza to gotowość do reagowania lękiem na wyzwania życiowe, a także niebezpieczeństwo wpadania w panikę.
Ważne jest, aby pacjent nauczył się przyjmować osobistą odpowiedzialności za kształt swojego życia i za zmianę.
Powinien też wypracować sobie zdrowy styl życia (6).
Jak sprawić, żeby pacjent zrezygnował z dwóch dotychczas najczęściej stosowanych sposobów uzyskiwania ulgi w cierpieniu: znieczulenia lub rozładowania? Powinien uczyć się:
radzić sobie z napięciem,
korzystać z zachowań konstruktywnych,
przyjąć osobistą odpowiedzialność za kształt swojego życia.
Przykłady grupowej pracy z emocjami
Zaczynamy od edukacji, oto propozycja do rozwinięcia.
– Co to są uczucia? Jakie są ich źródła?
– Jak wygląda struktura życia emocjonalnego?
– Do czego są nam potrzebne uczucia?
– Czy emocje mogą być złe?
– Sposoby okazywania uczuć itp.
Pacjent pytany o uczucia najczęściej podaje ocenę sytuacji, trudno mu odróżnić fakty od ocen i uczuć. Musimy go tego nauczyć:
Prowadzący podaje kilka przykładów, co to jest fakt: na przykład że w tej sali jest 12 osób, że na podłodze leży zielona dywanowa wykładzina, a na zegarze wiszącym nad tablicą jest teraz godzina 17.23. Potem prosi, żeby wszyscy po kolei podawali przykłady faktów. Rundka toczy się kilka razy. Potem tak samo jest z uczeniem się ocen, później uczuć. Jeżeli ktoś pomyli te pojęcia, terapeuta koryguje. Na zakończenie każdy ma powiedzieć trzy zdania: jedno zawierające fakt, drugie ocenę, trzecie uczucie.
Kiedyś sądziłam, że to ćwiczenie warto stosować w przypadku niewykształconych, prostych pacjentów. Okazało się jednak, że wykształcenie (nawet wyższe i podyplomowe) nie daje samo z siebie umiejętności identyfikowania uczuć. Zapamiętałam dobrze przypadek pewnego krytyka literackiego, wykładowcy uniwersyteckiego, który – mimo usilnych starań ze strony terapeutów – języka uczuć nie opanował. To, co pisał jako dzienniczek uczuć, było obszerne, ale był to zapis wydarzeń i ocen, bez odnośników osobistych.
Lepszą formą niż korzystanie z gotowej listy uczuć jest stworzenie jej przez grupę. Dzielimy pacjentów na dwa podzespoły, jeden układa listę uczuć przyjemnych, drugi przykrych. Potem zapisujemy to na planszy, wspólnie uzupełniamy i zawieszamy na ścianie. Można też zorganizować współzawodnictwo, która grupa ułoży dłuższą listę. Lista uczuć stworzona samodzielnie bardziej utrwala się w pamięci.
Kierunki pracy nad radzeniem sobie z głodem alkoholowym
Trzeba uczyć pacjentów radzenia sobie z napięciem. Tu dobra jest joga oddechowa i trening progresywnej relaksacji Jacobsona – nie mogą to być nazbyt skomplikowane metody relaksacyjne, jak trening autogenny Schulza; techniki medytacyjne też się na początku trzeźwienia nie sprawdzają, gdyż alkoholik ma zbyt dużo napięcia i jest niecierpliwy, a tu na efekt trzeba poczekać.
Właściwe jest zachęcanie pacjentów do uprawiania jakiegoś sportu. Już podczas programu podstawowego warto stworzyć miejsce na takie zajęcia: na oddziale dzień powinien zaczynać się rozruchem porannym, ponadto chociaż dwa razy w tygodniu jakieś godzinne nieforsowne zajęcia sportowe (bo kondycja fizyczna jest najczęściej słaba) oraz nieprowokujące do rywalizacji. Dobrze jest mieć w placówce sprzęt do tenisa stołowego. Basen to propozycja na później, po wyjściu z ośrodka.
Trzeba nauczyć pacjentów włączania refleksji intelektualnej w czasie przeżywania cierpienia, na przykład co mi to da, jeśli uniknę sytuacji, której się boję, jakie będą konsekwencje danego zachowania, czy opłaci mi się droga ma skróty.
Poproś grupę o informacje zwrotne.
Jest to dobre zadanie na zakończenie bloku zajęć uczącego konstruktywnych zachowań. Błędem w sztuce jest wcześniej polecić pacjentowi, aby sam wymyślał takie scenariusze lub pytał o pomysły kolegów z grupy. To prowadzący grupę ma prowadzić edukację w tym zakresie, modelować, zachęcać do ćwiczeń w grupie.
Trzeba uczyć radzenia sobie z impulsywnością. Wielu pacjentów mówi, że już tacy są: nie potrafią się opanować, kiedy ich coś zdenerwuje, na przykład nie potrafią wyrażać się bez używania wulgarnego słownictwa. Takie mają przekonania na swój temat – trzeba więc pracować nad takimi przekonaniami, a potem przećwiczyć proste sposoby powstrzymania impulsu, na przykład koncentrowanie się wyłącznie na oddychaniu, stosowanie metody wydłużonego wydechu, powolne wypijanie szklanki letniej wody itp. Warto nauczyć pacjentów metody opadającej fali lub innych technik wyobrażeniowych, które skutecznie pomagają opanować myśli i emocje, w tym także chęć picia. Przydatny jest tu również program odkładania decyzji na później i program "24 godziny", zaczerpnięty z ruchu Anonimowych Alkoholików.
Pacjent musi nauczyć się konstruktywnych sposobów radzenia sobie ze złością i gniewem. Sprawdza się tu schemat ABC bazujący na opracowanej przez Alberta Ellisa Terapii Racjonalno-Emotywnej. Tej metody warto uczyć już w programie podstawowym terapii. Nasi pacjenci, próbując poradzić sobie ze złością, zachowują się krańcowo: tłumią ją bądź reagują agresywnie. W programie pogłębionym warto wyodrębnić blok zajęć skupiony wokół tych zagadnień. Polecam do wykorzystania materiały zawarte w podręczniku "Złość, alkoholizm i inne uzależnienia"(4).
Należy zinwentaryzować sytuacje zewnętrzne i wewnętrzne, które stanowią bezpośrednie zagrożenie dla abstynencji – te, które są trudne dla pacjenta i w których pojawia się obsesyjna myśl o uzyskaniu ulgi w cierpieniu i o piciu. Pacjent powinien sporządzić taką listę sam, żeby następnie opracować dla każdej z tych sytuacji strategie zaradcze.
Należy też pracować w kierunku rozwijania umiejętności radzenia sobie ze stresem. Literatura na ten temat jest niezwykle bogata, polecam artykuł "Stres a zdrowie" (5).
Cytowana literatura
(1) Paul Ekman, Richard J.Davidson (red): Natura emocji. Podstawowe zagadnienia. GWP, Gdańsk 1998.
(2) Piotr Fijewski: Nieruchome światło. IPZiT, Warszawa 1994, s.25-32.
(3) Peter M. Monti, Dawid B. Abrams, Ronald M.Kadden, Ned L.Cooney: Psychologiczna terapia uzależnienia od alkoholu. Przewodnik do treningu zachowań konstruktywnych. IPZiT, Warszawa 1994.
(4) Ronald Potter-Efron, Patricia Potter-Efron: Złość, alkoholizm i inne uzależnienia. Teoria i praktyka uzależnienia. IPZiT, Warszawa 1994.
(5) Charles L.Sheridan; Sally A.Radmacher: Stres a zdrowie. W: Psychologia zdrowia. IPZ Warszawa 1998.
(6) Zofia Sobolewska: Praca nad emocjami. Terapia Uzależnienia i Współuzależnienia nr 4/2001 i 6/2001.
Autor: Halina Ginowicz
Źródło: www.swiatproblemow.pl