Przyjaciółka zwierzyła mi się ostatnio, że jej rozmowy z mężem coraz częściej kończą się kłótnią. "Dlaczego?" – pytała mnie zaniepokojona. Okazuje się, ze zwykłe z pozoru rozmowy bywają tak naprawdę wojną między dwojgiem ludzi. A często dałoby się tego uniknąć, gdyby staranniej dobierali słowa dla wyrażania własnych myśli.
-
Niepotrzebne złośliwości
Słowa krytyki słyszymy codziennie: "Zachowałaś się jak idiotka…", "Czy wiecznie musisz o wszystkim zapominać…" lub złośliwe: "Znowu przypaliłaś obiad?", "Taki geniusz, a pomylił się w liczeniu…". Jeśli często słyszy się negatywne komentarze, zaczyna się w nie wierzyć. Krytyka zniechęca do starań, denerwuje, wywołuje chęć obrony przez atak. Epitety ranią zwłaszcza wtedy, gdy padają w obecności obcych ludzi.
Co w zamian?
Krytykujmy zachowanie, a nie osobę. Jeśli powiemy: "W tym wyliczeniu jest błąd", będzie to oznaczało: "Trudno, każdy może się pomylić". "Następnym razem mi się uda" – pomyślimy. "Musiałaś być bardzo zamyślona, gdy gotowałaś obiad" – oznacza: "Przykro mi, że tak się stało, ale wiem, że na co dzień ci się to nie zdarza" i wywołuje reakcję: "Dzisiejsza sytuacja to przypadek, jutro postaram się ugotować coś pysznego". Wyrażanie dezaprobaty może więc mieć pozytywny skutek.
-
To jest rozkaz!
"Masz to zrobić", "musisz", "natychmias" – słowa znane z dzieciństwa. W takiej formie rodzice wydawali nam polecenia, często podkreślając słowa gniewnym wzrokiem i ostrym tonem. Dorosły człowiek źle reaguje, gdy współmałżonek wciela się w rolę surowego rodzica: "Zrób to natychmiast!", "Masz w tej chwili wymienić tę uszczelkę!". Gdy słyszymy takie polecenia, bunt i przekora pojawiają się wręcz odruchowo.
Co w zamian?
Po pierwsze zmień ton, po drugie przypomnij sobie zaczarowane słówko "proszę". Zawsze poskutkuje. Możemy też zadziałać bardziej dyplomatycznie: "Kochanie, miałeś wymienić żarówkę i naprawić kran. Którą z tych rzeczy mógłbyś się dzisiaj zająć?". Jeśli damy partnerowi możliwość wyboru, najczęściej zrobi, co chcemy, zupełnie zapominając, że buntował się przeciwko obu czynnościom.
-
Ty nigdy, ty zawsze
Często w awanturze wypomina się dawne potknięcia, zwłaszcza gdy wyczerpały się inne argumenty. "Nie dbasz o mnie, nie obchodzę cię, znowu jest jak wtedy, kiedy zapomniałeś o moich urodzinach!" – mówi żona do męża, który przed paroma laty raz jeden zapomniał jej kupić kwiaty z okazji urodzin.
Co w zamian?
Moja znajoma skutecznie oduczyła się wywlekania starych spraw. Jak? Przygotowała sobie kartkę ze spisem dobrych rzeczy, które zrobił w przeszłości jej mąż, i za każdym razem, gdy korciło ją, żeby mu coś wypomnieć, brała tę kartkę do ręki i czytała sobie kilka punktów. Kiedyś się zdarzyło, że przeczytała je głośno. Efekt był niesamowity: zaskoczony mąż starał się szybko przypomnieć sobie, co żona zrobiła dobrego i prześcigali się w mówieniu sobie miłych rzeczy…
-
Cudze chwalicie
"Żona Piotra wygląda tak elegancko, a ty masz siano na głowie…", "Mąż Eli ma świetna pracę i służbowy samochód, a ty…". Jak można zareagować na coś takiego? Tylko złośliwym "Trzeba się było ze mną nie żenić!". I wojna gotowa. Nie doceniamy tego, co mamy, a podkreślamy to, czego nam brak. To obniża samoocenę partnera, rani go, a do tego wzbudza niechęć do osoby stawianej za wzór.
Co w zamian?
Unikajmy porównań jak ognia. Jeśli można – pochwalmy, jeśli to konieczne – skrytykujmy, ale bez mieszania do tego osób trzecich. "Upnij włosy, chyba będzie ci ładniej", "Byłoby nam łatwiej, gdybyś więcej zarabiał, ale i tak jesteś wspaniały, że zajmujesz się dziećmi…". Życzliwe słowa, a przecież myśl została przekazana.
-
"Dobre" rady
"No, rób, jak Ci mówię", "Jak zwykle zrobisz po swojemu, ale gdybyś mnie posłuchał, byłoby na pewno lepiej". Stanie nad głową, wtrącanie się i dyrygowanie potrafi wyprowadzić z równowagi najspokojniejszego człowieka. A stąd już tylko krok do przykrych słów, a może i kłótni.
Co w zamian?
Pogódźmy się z tym, że nasz partner to już dorosły człowiek. Ma własny rozum i doświadczenie. Udzielajmy mu rady i pomocy tylko wtedy, kiedy o nią prosi. Do obranego celu można dojść różnymi drogami. Nie zmuszajmy współmałżonka, by koniecznie szedł tą naszą.
-
Mimo uszu
Zdarza się, że partner zaczyna rozmowę o czymś niemiłym, co spotkało go w ciągu dnia. Oczekuje zrozumienia i pocieszenia, a otrzymuje lekceważący komentarz: "Jak zwykle przesadzasz…" albo "Może ci się wydawało?". Jaką reakcję to wywołuje? Kobiety z reguły płaczą lub krzyczą, mężczyźni rozżaleni zamykają się w sobie.
Co w zamian?
Dajmy ukochanej osobie to, czego potrzebuje, bez względu na nasze zdanie na ten temat. Wysłuchanie, przytulenie – to najlepsza terapia. O racjach lub ich braku możemy porozmawiać później, gdy opadną emocje. Albo nigdy, jeśli osoba zainteresowana nie zechce do tego wracać.
-
Pranie brudów
Kłótnie przy świadkach powodują często, że pokonany zaczyna podświadomie unikać tych osób – nikt przecież nie czuje się dobrze w obecności obcego człowieka, który zbyt wiele o nim wie. Co więcej, wyrabiają złą opinię o obu stronach związku, ranią i stanowią wodę na młyn dla sąsiedzkich plotek.
Co w zamian?
Pamiętajmy o przysłowiu, że brudy pierze się we własnym domu. Jeśli mamy coś na sercu, powiedzmy to sobie w cztery oczy. Rozwiążmy problem i pokażmy się światu jako zgodny związek.
Niezależnie od sytuacji pamiętajmy, że każdą sprawę można załatwić spokojnie i tak, by nie zranić ukochanej osoby.
Źródło: (Weronika Hass; Poradnik domowy – marzec 2001