– Kochanie, przecież cię prosiłem, żebyś mi ugotowała jajka na miękko, a te są twarde.
– To ja już nie wiem, gotowałam prawie pół godziny i ciągle twarde?
Z kościoła wychodzi młoda para, której ksiądz właśnie udzielił ślubu i w tym momencie zaczyna padać deszcz.
– Masz ci los – wola pan młody – następna przyjemność!
– Wyobraź sobie: wracam wczoraj niespodziewanie do domu i zastaje moja żonę w łóżku
z jakimś Francuzem..
– I co powiedziałeś??
– A co miałem powiedzieć?? Przecież wiesz, że nie znam francuskiego.
Facet był u kochanki, ale zrobiło się późno i trzeba wracać do domu. Mówi więc do niej:
– Daj trochę wódki, ochlapię się, to żona nie będzie czuła twoich perfum.
Facet wraca do domu, a żona wali go po mordzie.
– Za co?
– Myślałeś, że jak się poperfumujesz to nie poczuję, że wódkę piłeś?
Po długich namowach, groźbach i proźbach mąż kupił żonie futro.
Ona gładzi je zachwycona i mówi:
– Żal mi tylko tego biednego stworzenia, które dla mojej przyjemności zostało obdarte ze skóry…
Na to mąż:
– Dziekuje, że wreszcie o mnie pomyślałaś…
Sędzia do oskarżonej:
– A wiec nie zaprzecza pani, że zastrzeliła męża podczas transmisji z meczu piłkarskiego?
– Nie, nie zaprzeczam.
– A jakie były jego ostatnie słowa?
– Oj strzelaj, prędzej, strzelaj….
Mąż za wcześniej wrócił z delegacji…
– No tak… Moja żona, mój przyjaciel, moje prezerwatywy…
Uradowana zona wraca do domu i chwali się mężowi:
– Mam prawojazdy! Teraz zwiedzimy cały świat!
Na to mąż odpowiada:
– Ten, czy tamten?
– Chciałem zamówić dla żony tort urodzinowy.
– Ile świeczek?
– 26 – jak zwykle.
Żona zadręcza męża, żeby załatwił jej pogrzeb z orkiestrą. Ten to olewa, bo żona jeszcze młoda i zdrowa.
– No i co, załatwiłeś mi ten pogrzeb z orkiestrą? – pyta się żona po raz setny
– Tak, masz być gotowa jutro o pierwszej.
Mąż do żony:
– Kochanie, ilu miałaś przede mną?
Żona milczy… Mąż powtarza pytanie:
– Ilu miałaś przede mną?
Żona nadal milczy… W końcu mąż mówi do żony:
– Przepraszam Cię, że o to Cię zapytałem.
A żona na to:
– Ależ kochanie, ja przecież wciąż liczę!
Powracającego późnym wieczorem do domu męża wita żona z wałkiem.
– Ty łajdaku, masz na twarzy szminkę!
– To nie szminka, to krew. Potrącił mnie samochód.
– No… masz szczęście.