Kolejnym milowym krokiem był dla mnie przywieziony w 1988 roku z Austrii glukometr, dzięki któremu mogłam sobie sama robić pomiary cukru oraz pen, którym mogłam sobie wstrzykiwać insulinę. Miałam to szczęście, że już w roku 1990 znalazłam się w grupie dzieci, które przeszły specjalny kurs leczenia cukrzycy w Klinice Endokrynologii Dzieci i Młodzieży Instytutu Pediatrii AM w Krakowie poprzez wielokrotne wstrzyknięcia insuliny w ciągu doby i zostały wyposażone w peny.
Kiedy miałam 7 lat nie do końca rozumiałam, co znaczy chorować na cukrzycę. Problemy zaczęły się w wieku ok. 15 lat: coraz szybsze tempo życia, a potem praca, studia za granicą i liczne podróże spowodowały, że utrzymanie diety i codzienne podawanie insuliny stawały się uciążliwe.
W 2007 roku, podczas pobytu w Azji zaszłam w ciążę. Brak odpowiedniego przygotowania oraz opieki medycznej (brak profesjonalnie wyszkolonych lekarzy, brak edukacji oraz możliwości wykonania precyzyjnych badań) skończyło się poronieniem. Przyczyny tej osobistej tragedii do tej pory nie są wyjaśnione. Nie wiadomo czy stało się to z powodu rozchwianej cukrzycy czy z innych przyczyn. Jednak to głębokie przeżycie spowodowało u mnie całkowitą zmianę w podejściu do choroby, jaką jest cukrzyca.
Będąc już w ciąży chciałam skorzystać z terapii pompą insulinową, która dawała gwarancję odpowiedniego leczenia. Jednak nie było szans na otrzymanie urządzenia z NFZ. Pompę kupili moi rodzice i otrzymałam ją będąc już w szpitalu w Krakowie. Stała się ona moim sprzymierzeńcem przy przygotowaniach do drugiej ciąży.
Teraz jestem w 7 miesiącu. Moje wyniki od samego początku ciąży są porównywalne do zdrowego człowieka. Oczywiście to zasługa nie tylko pompy, choć teraz nie wyobrażam sobie przejścia bez niej przez cały etap przygotowań do macierzyństwa. Ale to również kwestia mojego ogólnego nastawienia oraz bardzo częstych kontroli poziomu cukru we krwi (minimum 20 razy dziennie). Świadomość, że jestem teraz odpowiedzialna już nie tylko za siebie, ale za drugiego człowieka, całkowicie zmieniła moje podejście do tej uciążliwej choroby.
Dużą pomocą przez cały okres ciąży byli dla mnie lekarze, zespół diabetologów Kliniki przy ul. Kopernika w Krakowie oraz dr. Kaim, która prowadzi ciążę pod kontem ginekologicznym. Bez wiedzy i wsparcia tych osób byłoby mi dużo ciężej uzyskać satysfakcjonujące wyniki. Oczywiście pomoc lekarzy to tylko jedna strona medalu, największe wsparcie otrzymuję od mojego partnera, który potrafi bezbłędnie pomóc mi w każdej awaryjnej sytuacji (myślę tu głównie o niedocukrzeniach, które towarzyszyły mi w pierwszym trymestrze ciąży).
Osobistym sprzymierzeńcem i przyjacielem w walce z chorobą jest też moja pompa, która pozwala zapanować mi nad wszystkimi “anomaliami”, jakie tylko mogą spotkać ciężarną kobietę oraz w dyskretny i bezbolesny sposób zasilać organizm insuliną. Znacznie bezpieczniej czuję się też dzięki dodatkowej funkcji ciągłego monitoringu glikemii jaki ma moja pompa. Dzięki temu na bieżąco, w każdej chwili mogę zobaczyć jaki mam poziom cukru i szybko zareagować gdyby były nagłe spadki lub wzrosty. Pompa daje mi znać sygnałem dźwiękowym kiedy przekroczona jest norma.
Dzisiaj już wiem, że nigdy wcześniej nie miałam szans na tak dobre wyrównanie cukrzycy, jak przy użyciu pompy insulinowej. Jedynym problemem jest koszt zakupu urządzenia i wysokie koszty jego eksploatacji.
Katarzyna, lat 31