Większość nastolatek już w wieku 13-14 lat zaczyna zwracać uwagę na własną sylwetkę. Mniej więcej rok później wiele młodych dziewcząt zaczyna wprowadzać pierwsze ograniczenia, jak unikanie przekąsek, słodyczy, niejedzenie kolacji, itp. Z każdym kolejnym rokiem dorastania wprowadzane są coraz surowsze metody kontroli masy ciała, polegające na stosowaniu rozmaitych diet odchudzających, okresowych głodówek i intensywnych ćwiczeń. Kiedy i te pomysły zawodzą, wiele młodych dziewcząt posuwa się do bardziej drastycznych rozwiązań, jak prowokowanie wymiotów czy nadużywanie środków przeczyszczających.
Nadmierne skupianie się na diecie i kontroli masy ciała, może w efekcie prowadzić do nasilenia bardzo niebezpiecznych objawów chorobowych, z grupy zaburzeń odżywiania się. Jedną z nich jest Bulimia nervosa – inaczej żarłoczność psychiczna. Osoby dotknięte tym schorzeniem tracą kontrolę nad własnymi zachowaniami żywieniowymi. Często, z niepohamowanym uczuciem łapczywości objadają się aż do uczucia osłabienia, a następnie nękani wyrzutami sumienia, pozbywają się nadmiernej ilości pokarmu wymiotami, stosowaniem środków przeczyszczających i leków moczopędnych. Stosowanie tak drastycznych metod prowadzi do bardzo poważnych zaburzeń w stanie zdrowia fizycznego i psychicznego. W wielu przypadkach nieleczona bulimia kończy się śmiercią na skutek zaburzeń w układzie sercowo-naczyniowym, rozległych infekcji czy samobójstw.
Kiedy rozpoczynałem pracę w ośrodku sportowym, nie myślałem, że ze schorzeniem tym boryka się aż tyle młodych dziewcząt. Większość z nich, zapewne nigdy nie przyznała by się do swoich dziwnych i skrajnych zachowań, gdybym o to stanowczo i uporczywie nie pytał. Moja czujność w tej kwestii nie była bowiem przypadkowa…
Pewnego lata byłem bezpośrednim świadkiem tragicznej historii, która wywarła ogromny wpływ nie tylko na moje życie prywatne, ale także zawodowe. Był to okres moich pierwszych praktycznych działań i doświadczeń w zakresie promocji zdrowia i współpracy z ludźmi. Na początku swojej działalności stykałem się głównie z zagadnieniami dotyczącymi problematyki żywienia i wspomagania w sporcie oraz profilaktyki współczesnych schorzeń metabolicznych, jak otyłość, cukrzyca, niewydolność układu sercowo-naczyniowego, itp. Jednak z biegiem czasu, zaczynałem dostrzegać, że wielu ludzi boryka się nie tylko z tkanką tłuszczową, chorobami serca, wątroby czy nerek, ale także z własną psychiką. Wiele osób, szczególnie młodych kobiet cierpiało na różnorodne dolegliwości z grupy zaburzeń odżywiania będących konsekwencją utrwalanych latami zmian w psychice. Najbardziej drastyczne przypadki dotyczyły anoreksji i bulimii. O ile w pierwszym przypadku, można było z obserwacji pacjenta wysunąć pewne podejrzenia i podjąć odpowiednie kroki terapeutyczne, o tyle w zakresie diagnostyki bulimii było to niezwykle trudne. Może właśnie dlatego, nie udało mi się w porę zapobiec tragedii…
Piękna, zadbana i niezwykle inteligentna. Jej ogromną pasją była sztuka i poezja. Od dziesięciu lat mieszkała samotnie z matką, dla której po śmierci ojca stała się jedynym celem i sensem życia.
Monika kończyła właśnie pierwszy rok medycyny. Była nadwyraz ambitną i sumienną studentką, chociaż kierunek nauki jaki podjęła, nie był jej prawdziwym marzeniem. Zawsze pragnęła studiować architekturę, ale wiedziała, że taką decyzją zawiodła by ojca – który od dziecka upatrywał w niej lekarza. Za błagalną wręcz namową mamy zdecydowała podjąć się studia, do których tak naprawdę nigdy nie czuła powołania. Wewnątrz jej nadwyraz wrażliwej psychiki toczyło się ogromne rozdarcie – z jednej strony nie chciała zawieść rodziców, z drugiej, dobrowolnie skazywała się na robienie czegoś, co w żaden sposób nie leżało w sferze jej humanistycznych i artystycznych zamiłowań.
Te wewnętrzne, wydawać by się mogły banalne rozterki Moniki były w rzeczywistości tylko preludium do jej prawdziwej, osobistej tragedii, do której tak naprawdę nikt oprócz niej nie miał dostępu. Pewnie nigdy bym nie poznał tej smutnej historii, gdyby nie jeden lipcowy, ciepły poranek…
Tego dnia, jak zwykle wybrałem się nad pobliskie jezioro, by zaliczyć swój poranny 8km bieg. Kiedy kończyłem ostatnie okrążenie wyznaczonej trasy, zauważyłem, że w oddali, na opustoszałej jeszcze plaży ktoś jakby intensywnie przygotowuje się do biegu lub ćwiczeń. Siódma rano…? Pomyślałem, że to zapewne któryś ze znajomych mi entuzjastów porannego ruchu. Ku mojemu zdziwieniu, zobaczyłem jednak nieznajomą dziewczyną, która z niezwykłą zaciętością i determinacją ćwiczyła właśnie skłony brzucha. To była Monika. Zdziwiłem się, ze o tak wczesnej porze i z tak ogromnym zapałem młoda, zgrabna dziewczyna poddaje swoje ciało fizycznym "torturom". W naszej szerokości geograficznej to niewątpliwie rzadko spotykane zjawisko.
Kiedy nawiązaliśmy rozmowę, okazało się, że Monika, podobnie jak większość dziewczyn w jej wieku uporczywie walczy z urojoną nadwagą i kompleksami dotyczącymi swojego wyglądu. Ale zaraz…? Ta dziwna postawa absolutnie kłóciła mi się z wyraźnie jej dojrzałym usposobieniem. Nie wydawała się przecież dyskotekowym podlotkiem rozchybotanym przez muzykę techno, ale inteligentna, mądrą dziewczyną o niezwykle bogatej osobowości. Nie ukrywam, że bardzo mnie to zaintrygowało. Kiedy zaprzyjaźniliśmy się bliżej, zacząłem zauważać że Monika boryka się chyba z jakimś bardzo poważnym, wewnętrznym problemem, o którym zapewne nie bardzo chciała mówić. Nie miałem jednak wówczas na tyle doświadczenia w zakresie psychologicznej obserwacji ludzi, by móc nabrać jakichś nadwyraz szczególnych podejrzeń. A ona niestety, niewiele mówiła o swoim osobistym życiu. Mijały więc kolejne tygodnie naszej znajomości. Monika, wykazywała niezwykłą determinację do ćwiczeń i wręcz niezwykłą dbałość o sylwetkę, co nie ukrywam, było bardzo imponujące. Letnie poranki często wiec spędzaliśmy wspólnie na kilkukilometrowych marszach i biegach. Wciąż jednak nie domyślałem się, że za jej determinacja do treningów ma jakieś niezwykle toksyczne podłoże.
Niebawem udało mi się Monikę odrobinę odciągnąć od natrętnych myśli o sylwetce i zarazić jedną ze swoich pasji – astronomią. Miałem wówczas wspaniałego kompana do nocnych wypraw za miasto, gdzie z pomocą sprzętu optycznego i specjalnych map godzinami wpatrywaliśmy się w niebo i rozgryzaliśmy niezgłębiony świat galaktyk i gwiazd.
Kiedy pewnego dnia umówiliśmy się na nasze kolejne, astronomiczne spotkanie, Monika nie pojawiła się. Jak się dowiedziałem, dwie godziny wcześniej uskarżała się na niezwykle silne bóle w okolicy brzucha. Około 22.00 niespodziewanie straciła przytomność i wstanie krytycznym przewieziono ją do szpitala. Lekarze rozpoczęli ponad dwugodzinna walkę o jej życie, ale niestety… bez skutku. Dwadzieścia minut po północy Monika zmarła… Przyczyna zgonu – bardzo ostre, rozlane zapalenie otrzewnej. To był dla wszystkich prawdziwy szok. Młoda, zdrowa, w pełni sił dziewczyna nagle odchodzi w tak drastycznych i niespodziewanych okolicznościach. Pewnie nigdy, nie dowiedziano by się o prawdziwych przyczynach jej osobistej tragedii, gdyby nie odnaleziono skrzętnie skrywanych pamiętników. Dopiero wówczas wyszło na jaw, ze Monika od ponad pięciu lat cierpiała na bardzo ostrą bulimię, której podstawy tkwiły w głęboko zakorzenionych zaburzeniach osobowości, wynikłych m.in. na skutek niespodziewanej utraty ojca i postawienia jej w poczuciu obowiązku robienia czegoś, do czego tak naprawdę nigdy nie miała zamiłowania…
Ta tragiczna historia w niezwykły sposób wpłynęła szczególnie na moje dalsze życie zawodowe. Gdybym zapewne spotkał tą dziewczynę dzisiaj, być może udało by mi się odmienić bieg tragicznych wydarzeń, ale wtedy niestety nie miałem na tyle doświadczenia, aby w porę przewidzieć to, co się może stać. Od tamtej pory uświadomiłem sobie, że podczas kontaktu z ludźmi, szczególnie tymi, którzy skupiają niezdrowa i nadmierną uwagę na swoim wyglądzie, należy położyć ogromny nacisk na prawdziwe podłoże przyczyn takiego nastawienia. Wiele z nich może bowiem cierpieć w osamotnieniu i nie znaleźć na tyle sił by w porę zapobiec tragedii.
Bulimia nerwosa – choroba przez wielu uważana jedynie za objaw braku akceptacji własnego ciała jest w rzeczywistości manifestacją głęboko zakorzenionych zaburzeń osobowości.
Ponad 90% osób borykających się z bulimią to kobiety. Początek choroby może leżeć u podstaw rozmaitych, często dramatycznych sytuacji życiowych jak: śmierć lub ciężka choroba bliskiej osoby, rozwód, nieporozumienia rodzinne, stresy związane z egzaminami czy problemy zawodowe. U nastolatek przyczyna są najczęściej nieudane próby usamodzielnienia się, chorobliwa opiekuńczość rodziców lub brak oczekiwanych uczuć. Zazwyczaj rodzice bulimiczek są mało wrażliwi na potrzeby dziecka oraz prowadzą surowe i rygorystyczne metody wychowawcze, co sprzyja ukształtowaniu wielu zaburzeń osobowości jak: zwiększone poczucie lęku, niska samoocena i słaba tolerancja na stres. W późniejszym etapie prowadzi to do nadmiernego głodu sukcesu, osiągnięć i perfekcjonizmu. Nic więc dziwnego, że bulimiczki często spotyka się wśród studentek, oraz młodych ambitnych i przebojowych kobiet, które na co dzień odnoszą znaczące sukcesy w życiu zawodowym. Są to najczęściej kobiety zgrabne, zadbane i pewne siebie. Jednak za parawanem tej powierzchowności skrywa się człowiek głęboko wątpiący w siebie i swoje możliwości, żyjący w nieustawicznym lęku, poczuciu niższej wartości i osamotnieniu. Świadomy wewnętrznego zakłamania, popada we frustracje i różnorakie zachowania nerwicowe. Często zamyka się w sobie, podejmuje nieprzymaślane decyzje i wielokrotnie zmienia plany życiowe. Wiele osób, by poradzić sobie z dręczącym uczuciem lęku, winy i bezradności popada w różnorakie uzależnienia takie jak w alkoholizm czy narkomanie.
- Gdy przychodzi atak
Większość kobiet świadoma swych odmiennych zachowań cierpi samotności. Ataki bulimii przebiegają różnie. Niektóre osoby przygotowując się do obżarstwa robią to ukradkiem, planując dokładnie każdy drobny szczegół. Inne objadają się w restauracjach, barach szybkiej obsługi, lub po prostu wędrując od sklepu do sklepu. Także sam sposób jedzenia bywa różny. Niektóre kobiety robią to w pośpiechu pozostawiając po sobie spory bałagan, inne by utrzymać wszystko w tajemnicy, posiłki konsumują powoli i uważnie, tak by nie wzbudzić jakichkolwiek podejrzeń. Napady żarłoczności mogą przyjść nagle i niespodziewanie, praktycznie o każdej porze dnia i nocy. Osoby mające pewną umiejętność kontrolowania swych emocji, dni obżarstwa często planują z wyprzedzeniem, wybierając do tego np. weekendy. Również pokarmy celebrowane podczas tych "uroczystości" nie są przypadkowe. Najlepiej gdy są to produkty miękkie, kleiste, papkowate o wysokiej kaloryczności – po prostu takie którymi można opchać się do woli. Dlatego bulimiczki najchętniej sięgają po słodycze, produkty mleczne czy konserwy mięsne. Jednak w nagłych i spontanicznych atakach rodzaj żywności nie ma większego znaczenia i zjadane może być dosłownie wszystko co znajdzie się w zasięgu ręki, nawet odpadki z kosza. W dni obżarstwa kaloryczność diety może sięgać nawet 20 000 kalorii i więcej.
Atakom bulimii zawsze towarzyszy silne napięcie emocjonalne. Przed rozpoczęciem objadania się wiele kobiet zaczyna odczuwać lęk, niepokój i zwiększoną pobudliwość nerwową. Wreszcie przychodzi atak… po czym wyładowanie napięcia i błogie odprężenie. Ale niestety to dopiero początek dramatu. Po krótkiej chwili uspokojenia powraca świadomość czynu, w żołądku zaczyna doskwierać uczucie przepełnienia, powstają nudności i katastrofalna wizja przyrostu wagi ciała. Wtedy panika, co robić…? Najczęściej kończy się to prowokowaniem wymiotów, obietnicami stosowania drakońskich diet i głodówek, oraz przysięganiem sobie poprawy. Przyrzeczenia te niestety dotrzymywane są tylko do następnego razu. Niepohamowanemu objadaniu się i wymiotom towarzyszy bardzo silne uczucie wstydu, winy i obrzydzenia do samej siebie. Napady żarłoczności wywołują w organizmie także szereg niekorzystnych zmian neurohormonalnych i metabolicznych sprzyjających wzrostowi tłuszczowej masy ciała. Świadomość utraty atrakcyjności sylwetki zmusza większość bulimiczek do stosowania różnego rodzaju diet odchudzających, tabletek, ziół przeczyszczających, leków moczopędnych oraz uprawiania intensywnych ćwiczeń fizycznych co jedynie zaostrza obraz wewnątrzustrojowych zniszczeń. Niekiedy objawy bulimii występują naprzemiennie z objawami anoreksji co piśmiennictwie określa się jako b u l i m a r e k s j a lub d y s o r e k s j a
- Rozpoznanie i leczenie
Większość kobiet borykających się z bulimią zgłasza się do lekarza z dolegliwościami ze strony przewodu pokarmowego, zaburzeniami ginekologicznymi lub narastającymi stanami lękowo-depresyjnymi.
Zaawansowanej bulimii najczęściej towarzyszy:
- uczucie zmęczenia i ospałości
- bóle i zawroty głowy
- arytmia i nadmierna kurczliwość serca
- zmienny nastrój, niepokój, lęki
- zaburzeniami miesiączkowania
- nadmierna suchość skóry
- zaparcia, bóle brzucha
- uszkodzenie szkliwa zębów powodowane wymiotami kwaśnej treści żołądka
- obrzęki gruczołów ślinowych, opuchnięcie twarzy i policzków
Swoje odmienne zachowanie bulimiczki starają się ukrywać w tajemnicy, dlatego podczas wizyt lekarskich nie przyznają się do zaburzeń odżywiania. Mało wnikliwi lekarze rzadko odkrywają prawdziwą przyczynę kłopotów zdrowotnych, w konsekwencji czego większość pacjentek leczona jest tylko pod kątem objawowym. Oczywiście terapia taka jest błędna i niekiedy nadmiar stosowanych leków może jedynie zaostrzać istniejące problemy zdrowotne.
Prawidłowy proces leczenia tej choroby jest trudny, żmudny a wyniki często przynoszą rozczarowanie. Pacjentka powinna podlegać jednocześnie opiece różnych specjalistów, głównie psychologa, psychiatry, specjalisty do spraw żywienia, oraz lekarza ogólnego. Podejście wielodyscyplinarne w leczeniu tego typu schorzeń przynosi najlepsze rezultaty. Niestety jest to możliwe jedynie w wyspecjalizowanych placówkach medycznych, których w Polsce jak dotąd jest niewiele.
- Rozpoznanie bulimii opiera się na współistnieniu poniższych kryteriów :
- Powtarzające się epizody utraty kontroli na ilością spożywanego pokarmu, np. zjedzenie w krótkim czasie (1-2godz.) takiej ilości pożywienia, która dla większości osób byłaby zbyt duża aby można ją przyjąć w tym czasie i w podobnych okolicznościach. Jeżeli ataki żarłoczności występują częściej niż dwa razy w tygodniu przez okres 3 miesięcy, można wysunąć podejrzenie o występowanie bulimii
- Stosowanie zachowań mających na celu unikniecie przyrostu masy ciała ( wymioty, środki przeczyszczające, leki moczopędne, nadmierna aktywność fizyczna).
- Utrzymujące się uczucie winy, leku, obniżonego poziomu nastroju
- Brak akceptacji swojego wyglądu i osobowości
Im wcześniej zostanie postawiona właściwa diagnoza i wdrożony prawidłowy program leczenia tym rokowania są lepsze. Jeżeli jednak bulimia trwa kilka lat szansę na całkowite wyleczenie ma jedynie co piąta pacjentka. W takich przypadkach można jedynie załagodzić przebieg choroby, jednak w chwilach wzmożonego stresu lub w okresie niespodziewanych zmian życiowych ataki zazwyczaj powracają ze zdwojona siłą. Jest to dla bulimiczek jedyna metoda na rozładowanie napięcia emocjonalnego i uczucia bezradności.
- Rola psychiatry i psychologa
Leczenie bulimii polega głównie na zastosowaniu odpowiednich technik psychoterapeutycznych. W terapię zaangażowana powinna być nie tylko chora ale również pozostali domownicy. Taki model leczenia sprzyja rozwiązywaniu problemów psychologicznych całej rodziny, opiera się na wzmocnieniu relacji, uzyskiwaniu kompromisów oraz wzajemnym wspieraniu się pomiędzy poszczególnymi jej członkami. Ponieważ bulimiczki borykają się z wysokim poczuciem lęku, krytyczną oceną swojego wyglądu i osobowości, pomocna obok terapii indywidualnej może okazać się także terapia grupowa.
Na ilość przyjmowanego pokarmu w dużej mierze wpływa niski poziom serotoniny w mózgu – neuroprzekaźnika osłabiającego apetyt. Zastosowanie leków wpływających na zwiększenie tego związku w mózgu (Fluoksetyna, Bioxetin, Prozac ) może być pomocne w osłabieniu ataków żarłoczności. Należy jednak pamiętać, że osoby chore na bulimię jedzą nie dlatego, że czują się głodne, ale dlatego, że istnieje u nich potrzeba objadania się, więc skutek działania leków wcale nie musi być korzystny.
- Specjalista do spraw żywienia
Ponieważ bulimia zaliczana jest do jednostek chorobowych z grupy zaburzeń odżywiania się, ogromną rolę w procesie terapii odgrywa kształtowanie w pacjentce określonych postaw wobec jedzenia. Wiele kobiet, w wyniku wieloletniego powielania błędów dietetycznych utraciło kontrolę nad prawidłowym sposobem żywienia i dlatego niezbędne jest przekazanie im odpowiedniej wiedzy. Wszelkie zmiany w diecie muszą być wprowadzane niezwykle ostrożnie. W pierwszym etapie leczenia należy dążyć do eliminowania błędów dietetycznych zagrażających bezpośrednio zdrowiu i życiu pacjentki, a następnie na zasadzie kompromisów delikatnie wdrażać zasady prawidłowego żywienia, które pacjentka jest w stanie danym czasie zaakceptować. Nad całością terapii powinien zawsze czuwać lekarz ogólny, którego zadaniem jest łagodzenie dolegliwości wynikłych z przebiegu tej choroby.
Promotor zdrowia, specjalista ds. żywienia
Źródło: Agencja Promocji Zdrowia www.apz.pl