Wokół metody in vitro narosło bardzo wiele mitów. Wynikają one z jednej strony z chęci wykazania, że ta metoda zapłodnienia jest nieetyczna, a z drugiej strony jej zwolennicy stawiają ją na piedestale i wychwalają jako recepta na wszelkie problemy z zajściem w ciążę.
Dziś postaramy się w sposób rzeczowy wyjaśnić sporne kwestie wokół tej procedury medycznej. Zaczniemy od tych najpoważniejszych zarzutów, by potem przejść do kolejnych.
In vitro to zachcianka
Jedna z najbardziej krzywdzących opinii dotyczących potrzeb osób dotkniętych niepłodnością. Przypadłość ta jest chorobą i można ją leczyć – właśnie metodą in vitro. Samo zastosowanie zapłodnienia pozaustrojowego poprzedzone jest wieloma badaniami. Mają one wskazać przyczynę niepłodności (na przykład endometriozę, zaburzenia metaboliczne), by podjąć działania również w tym obszarze.
Warto zwrócić uwagę jeszcze na kulturowy aspekt tego problemu. Do tej pory zdarza się piętnowanie par bezdzietnych. Kiedy natomiast nie ma potomstwa z przyczyn zdrowotnych, to pragnienie posiadania dziecka jest określane mianem “zachcianki”.
In vitro to nowa forma eugeniki
Wyjaśnijmy najpierw może czym jest sama eugenika. Inaczej to selektywne rozmnażanie, w praktyce może to oznaczać na przykład eliminację chorych zarodków lub takich, które nie spełniają oczekiwań rodziców.
Dlaczego in vitro nie jest eugeniką? Po pierwsze dlatego, że podstawowym zadaniem tej metody jest stworzenie odpowiednich warunków do rozwoju zarodka. W tym, zakresie zatem nie ma mowy o kreowaniu cech potomstwa. Po drugie, jeśli któryś z rodziców jest nosicielem jakiejś choroby (np. genetycznej), to bada się najpierw sam materiał genetyczny. Nie dokonuje się więc selekcji zarodków.
Z in vitro korzystają tylko dojrzałe wiekiem pary
Wiele osób błędnie wskazuje na wiek par dotkniętych niepłodnością. Sugeruje się przy tym również, że jest on już niestosowny, za wysoki. Ogólnie rzecz biorąc, pary decydują się na potomstwo później niż jeszcze parę dekad temu, stąd też dwudziestolatkowie nie dominują w statystykach niepłodności. Należy zatem zwrócić uwagę, że nie sam wiek jest jednak przyczyną niepłodności, metoda in vitro nie działa wbrew zegarowi biologicznemu. Czas odgrywa jednak istotną rolę, jeśli chodzi o skuteczność i komfort leczenia.
Po co in vitro skoro jest naprotechnologia?
W tym miejscu należy wyjaśnić, że póki co naprotechnologia nie ma żadnej potwierdzonej badaniami klinicznymi skuteczności. Mało tego, jej stosowanie może oddalać w czasie postawienie trafnej diagnozy (np. niedrożność jajników). Zdarza się również, że stres z nią związany (wywołany na przykład zbędnymi a regularnie powtarzanymi badaniami hormonalnymi) pogłębia problem niepłodności.
Dzieci z in vitro są sztuczne lub/i mają bruzdę
Szereg uprzedzeń dotyka również potomstwa poczętego metodą in vitro. Powtórzyć trzeba zatem, że dzieci te są najczęściej zdrowymi, bez żadnych fizycznych czy psychicznych znamion. Od innych różnić je może jedynie to, że są bardziej wyczekiwanymi.
Metoda in vitro ma niską skuteczność i jej stosowanie jest ograniczone
Zapłodnienie pozaustrojowe jest w tym momencie podstawową metodą leczenia niepłodności. I trzeba zaznaczyć, że najskuteczniejszą. Wskazana jest ona wszędzie tam, gdzie jednoznacznie wskazano przyczynę problemu z zajściem w ciążę.
Więcej o in vitro można poczytać na przykład na stronie kliniki IVF: klinikainvicta.pl/leczenie-nieplodnosci/metody-leczenia/zaplodnienie-in-vitro/.