Naukowcy na całym świecie od lat walczą z chorobą Alzheimera, która dotyka głównie ludzi po 65. roku życia. Polega ona na tym, że w miejscach mózgu odpowiedzialnych za umiejętności intelektualne zaczyna się odkładać szkodliwe białko – amyloid, powodujące obumieranie neuronów i stopniowe pogarszanie się stanu zdrowia. U chorego nasilają się problemy z pamięcią, aż do niezdolności do samodzielnego życia.
Metoda prof. Tuszyńskiego polega na tym, że z nabłonka skóry chorej osoby pobiera się komórki, które następnie w laboratorium przekształca się tak, by produkowały jak największą ilość czynnika wzrostowego nerwu NGF. Białko to pobudza pracę neuronów. Leczenie polega na wszczepieniu zmodyfikowanych komórek w miejsca mózgu, gdzie choroba poczyniła największe szkody – zwłaszcza w płat czołowy, od którego zależy pamięć i zdolność rozumowania.
Na początku naukowcy prowadzili swoje prace na szczurach, potem na małpach, a na końcu na ludziach. Od 2001 roku badali ośmiu ochotników. "Wstępne wyniki są bardzo, bardzo obiecujące – mówi prof. Tuszyński. – W większości przypadków udało się nam zahamować rozwój choroby, uszkodzone komórki mózgu podjęły znów pracę. Jeżeli uda się to powtórzyć w kolejnych, zakrojonych już na szeroką skalę badaniach, to ludzie, którym do tej pory nie można było pomóc, zyskają wielką szansę na normalne życie".
Naukowiec mówi, że pasję do pokonywania przeciwieństw ma "chyba po ojcu, który walczył w bitwie o Tobruk", a za odwagę na polu bitwy otrzymał order Virtuti Millitari.
"To, co proponuje prof. Tuszyński, wygląda na rodzaj szczepionki. To może być przełom w leczeniu Alzheimera" – komentuje ordynator oddziału neurologii Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego dr Zbigniew Tomankiewicz. Jego zdaniem, "jeśli istotnie chorzy po wszczepieniu zmodyfikowanych komórek nerwowych zaczynają odzyskiwać sprawność umysłową, to brzmi to bardzo obiecująco". – "Zdaje się, że podejmują pracę nawet te komórki, które zostały uszkodzone. I nawet jeśli byłaby to szczepionka powstrzymująca tylko rozwój choroby, to jest to wielka rzecz".
Jednak, jego zdaniem, należałoby przeprowadzić jeszcze więcej badań, które pokazałyby, czy terapia jest bezpieczna dla organizmu.