STARY, GROŹNY ZNAJOMY
Wirus opryszczki (Herpes simplex) jest "starym znajomym" człowieka. Zaczął nas zarażać dziesiątki, a nawet setki tysięcy lat temu. Od tego czasu uczynił wiele, by wygrywać: zmniejszył rozmiary, nauczył się wnikać do komórek, przemieszczać po ludzkich ciele, bez problemu umykać przed układem odpornościowym. Gdy raz trafi do organizmu, pozostaje w nim już na zawsze. Słowem – to zarazek doskonały. O tym, że potrafi być dokuczliwy, mówi archeologia. Pierwsze wzmianki o dolegliwościach opryszczkowych są niemal tak stare, jak pismo.
Już na glinianych sumeryjskich tabliczkach sprzed 4,5 tys. lat wspomina się o opryszczce. Pisali o niej również kapłani egipscy 3,5 tys. lat temu, Hipokrates (wprowadził nazwę "herpes"), Herodot, Galen, Avicenna – słowem plejada ojców medycyny.
"Nie można się dziwić temu zainteresowaniu. Herpes simplex to wirus, który infekuje najczęściej. Szacuje się, że co najmniej 40 proc. Ziemian jest nim zarażonych – najwięcej w krajach Dalekiego Wschodu (ponad połowa), w Europie i Ameryce Północnej (ok. 30-45 proc. społeczeństwa). Ten odsetek jest jednak bardzo dynamiczny" – wyjaśnia prof. Sławomir Majewski, dyrektor Instytutu Dermatologii i Wenerologii Akademii Medycznej w Warszawie.
FATALNE POCAŁUNKI
Do zarażenia dojść może w różnych okolicznościach.
Infekowane są już niemowlęta – często wtedy, gdy nosiciel wirusa (zwykle dorosły) nie potrafi odmówić sobie przyjemności pocałowania malucha. Taki pocałunek może być wyrokiem, ponieważ układ odpornościowy dziecka nie ochroni go przed infekcję. Wirus wnika do organizmu.
Drugi niebezpieczny moment w życiu człowieka to okres dorastania. Wtedy najłatwiej o przypadkowe pocałunki z zarażonymi rówieśnikami. Opryszczka wargowa wśród młodzieży szerzy się więc bardzo szybko. Stosunki seksualne także bywają ryzykowne. Genitalia to "wrota infekcji".
Na opryszczkę narażone są również osoby, których praca wymusza częsty bezpośredni kontakt z ludźmi (w tym z nosicielami): lekarze, dentyści, kosmetyczki. Ryzyko zarażenia jest tym większe, że zarazek przenosi się także wtedy, gdy infekcja nie daje żadnych objawów, nie wiadomo więc kogo się wystrzegać.
NIEWINNE POCZĄTKI ZAKAŻENIA
Pierwszy kontakt z wirusem prowadzi do tzw. zakażenia pierwotnego. Wiriony (cząsteczki wirusa) trafiają do węzłów chłonnych, powodując ich powiększenie i bolesność. Mogą wystąpić objawy podobne do objawów grypy, gorączka, złe samopoczucie, bóle głowy. Następnie na skórze pojawia się zaczerwienienie oraz charakterystyczne bolesne pęcherzyki z zagłębieniami w środkowej części, w których później tworzą się nadżerki i strupy.
Zakażenie wtórne jest nawrotem choroby. Ma ono łagodniejszy przebieg i trwa krócej niż zakażenie. Częstość nawrotów zależy od kondycji chorego, jego układu odpornościowego, umiejscowienia zakażenia oraz od typu wirusa. Wirus opryszczki wargowej (podtyp HSV1) "budzi się" rzadziej niż wirus umiejscowiony w okolicach genitaliów i pośladków (podtyp HSV2).
PIEKĄCE ZIMNO
HSV1 (Herpes simplex typ I) odpowiedzialny jest za ponad 75 proc. opryszczkowych infekcji. Atakuje rejony ciała położone powyżej pasa. Najczęściej wargi, na których wywołuje dokuczliwą i piekącą tzw. febrę lub zimno. Z ust wirus przenieść się może do oczu. Wtedy zaczynają się poważne kłopoty. Wirusowe zapalenie spojówek i rogówki wywołać może ślepotę. Opryszczka to najczęstsza przyczyna utraty wzroku na tle zakaźnym.
U dzieci HSV1 rozprzestrzenia się jeszcze bardziej. Atakuje wnętrze jamy ustnej, dziąsła, gardło, krtań, a nawet mózg i opony mózgowo-rdzeniowe. Nie leczone (lub źle leczone) zakażenia centralnego układu nerwowego w 90 proc. przypadków kończą się śmiercią.
HSV2 atakuje poniżej pasa. Najczęściej (ale nie tylko!!!) przenoszony jest podczas stosunków seksualnych. U 60 proc. nosicieli zakażenie nie daje objawów. U reszty na genitaliach pojawiają się zmiany skórne podobne do tych na wargach. Zmianom towarzyszy silny świąd, pieczenie oraz ból, uniemożliwiający nie tylko aktywność seksualną, ale także wykonywanie najzwyklejszych czynności, m.in. chodzenie, siedzenie. Nawroty choroby zdarzają się często. U niektórych pacjentów nawet co 2-3 tygodnie. Nawrót trwa 10-15 dni.
"Opryszczka genitaliów to nie tylko abstynencja seksualna. To obniżona samoocena, depresja, obawa przed odrzuceniem przez partnera, a także organicznie aktywności zawodowej. Wyobraźmy sobie baletnicę czy sportowca, którzy z bólu nie mogą ruszać nogami. A co z listonoszem, który na rowerze rozwozi listy? – ukazuje rangę problemu prof. Majewski. "U przeciętnego chorego nawroty pojawiają się co dwa miesiące. Przez 60 dni w roku pacjent nie nadaje się do jakiejkolwiek pracy. Może ją stracić!" – dodaje profesor.
NADZIEJA W TABLETKACH
Opryszczki można uniknąć. Problem w tym, że nie wiadomo jak. Zarażać przecież może każdy. Skuteczna profilaktyka to niemal czysta teoria. Zabronić ciociom i babciom całowania niemowląt? Wywoła to konflikty rodzinne. Nie podawać ręki nieznajomym (bo mogą być nosicielami wirusa)? Wielki dyshonor. W końcu, może nie chwytać poręczy w autobusach i tramwajach? Absurd. Z opryszczką będzie, co ma być… Gdy już wystąpi, leczyć trzeba ją jednak intensywnie.
"Skuteczna terapia zmniejsza ryzyko nawrotów. W Polsce niestety pacjenci i lekarze wiedzą o niej zbyt mało. Powszechnie używane maści praktycznie nie działają. Na Zachodzie silną lub często nawracającą opryszczkę leczy się acyklowirem w tabletkach. Lek ten skraca rzut choroby, zapobiega następnym i nie powoduje skutków ubocznych" – wyjaśnia prof. Majewski.
16 czerwca Polpharma, polski producent acyklowiru w tabletkach, zorganizowała konferencję prasową dla dziennikarzy specjalizujących się w tematyce zdrowotnej. Jej celem było pogłębienie wiedzy na temat opryszczki oraz nowoczesnych metod jej leczenia. Głównym gościem konferencji był prof. dr med. Sławomir Majewski, dyrektor Instytutu Dermatologii i Wenerologii Akademii Medycznej w Warszawie.